środa, 23 listopada 2016

Jaskinia Melidoni

Ktoś kiedyś trafnie napisał, że “Kreta stoi jaskiniami”. Miał całkowitą rację. Na Krecie jest ich całe mnóstwo: większe i mniejsze groty rozrzuconone są od pogórza po wyższe partie imponujących, kreteńskich gór. Podobno można doliczyć się ich aż 4500, a nawet 5000. 

Najsłynniejsze kreteńskie jaskinie związane są z postacią samego Zeusa i za jego sprawą odwiedzają je całe rzesze turystów. Pierwsza z nich to jaskinia Dikejska, położona w masywie Dikti na wschodzie wyspy. Druga nosi nazwę Idajska, również od nazwy masywu. Mowa o znajdującym się w centrum wyspy masywie Psiloritisa, zwanym w starożytności Idi, jak również Ida. Powołując się na grecką mitologię, w pierwszej jaskini narodził się, a w drugiej wychowywał, najważniejszy z dwunastu bogów greckiego Panteonu. Ich mrok, rzeźba stalagmitów i stalaktytów, dziwne odgłosy echa zapewne pobudzały wyobraźnię i budziły respekt. Gdzie jak nie w jaskiniach, ludzie epoki kamienia łupanego, brązu i żelaza mieliby czcić swoje bóstwa. Nic dziwnego, że wiele jaskiń było ściśle wplecionych w życie mieszkańców Krety - począwszy od okresu neolitu, wtedy gdy pierwsi ludzie przybyli na wyspę. To w ich skalnych "trzewiach" zachowało się bezcenne świadectwo dawnych epok, które archolodzy wciąż wydobywają na światło dzienne. 





Jednakże jaskinie były równie często świadkami lokalnej historii w mniej odległych czasach, niejednokrotnie pełnej martyrologii. To w nich właśnie szukano schronienia przed różnymi najeźdźcami nawiedzajacymi Kretę. W szczególności wiele takich przypadków odnotowano w czasie trwania okupacji osmańskiej. Gdy przez jakiś region przechodziły oddziały tureckie, kreteńscy cywile szukali bezpiecznej kryjówki, aby uniknąć represji, a nierzadko i śmierci. Można usłyszeć tysiące przekazów o takich nieudanych próbach, kończących się wymordowaniem wszystkich ukrywających się w grotach osób, których większość stanowiły bezbronnych kobiety, starcy i dzieci. Taką historię opowie nam również imponująca grota w Melodini, położona zaledwie 28 kilometrów od malowniczego Rethimno.




W październiku 1823 roku, gdy całą wyspę dwa lata wcześniej objęło powstanie antytureckie, w grocie Melidoni ukryło się około 370 osób, wśród których było tylko 30 powstanców broniących jej wejścia. Turcy jednak wpadli na ich trop. Ich przywódca, Hussein Beis, obiecując, że daruje wszystkim życie, zażądał, aby się poddali. Jednak Kreteńczycy nie chcieli tego zrobić - tym bardziej, że takie same zapewnienia nie zostały dotrzymane w podobnej sytuacji, gdy inna gromada kreteńskich wieśniaków ukryła się w jaskini Milatou. Wtedy Osmanie posunęli się do najczęstszej praktyki: zaduszenia ludzi dymem. Wejście do jaskini zamurowano zostawiając tylko małe otwory. Nieopodal rozpalono duże stosy suchych gałęzi, polano je oliwą, a dym kierowano ku grocie. To czego nie zrobiły kule i noże turecki, tego dokonał gęsty, duszący dym. Po trzech miesiącach spędzonych w czeluściach groty, rychło nadszedł męczeński koniec.



Pamiątką tego smutnego wydarzenia – podobnego do dziesiątków innych - jest wspólny grób, znajdujący się w centralnej komnacie groty, zwanej Salą Bohaterów. W Grecji miejsca takie są święte, czczone jako symbol oporu narodu i jego uporu w walce o wolność oraz uwolnienia się spod obcego jarzma. Można śmiało stwierdzić, że jaskinia Melidoni jest jednym, wielkim pomnikiem pamięci narodowej dla Krety, a nawet całej Grecji. Przypomina pokoleniom, że Kreta nie zawsze była wyspą beztroskiej wakacyjnej atmosfery, ale miejscem bezustannych zrywów narodowo-wyzwoleńczych. Gdy będziecie tu pod koniec stycznia, w rocznicę wydarzeń z 1824 roku, jaskinia Melidoni wypełni się flagami greckimi, wieńcami i cienkimi świeczkami zapalanymi według prawosławnego obrządku dla zmarłych. Zbiorowy sarkofag ze szczątkami bohaterów otoczą przedstawiciele lokalnych władz, osobistości lokalnej społeczności oraz liczni Kreteńczycy, których sprawy ojczyzny leżą na sercu.

Obchody ku pamięci zamordowanych w 1824 roku. Źródło: http://www.ekriti.gr

Jaskinia Melidoni podobnie jak stary człowiek przechowuje w czeluściach swojej pamięci wiele przeróżnych historii oraz tajemnic. Nic dziwnego, że inna, budząca respekt nazwa jaskini to Gerondospilios, czyli Jaskinia-Starzec. Jakby tego było mało swojego czasu nazywano ją również Tallaeum Antrum: Pieczarą Talosa. Mityczny Talos był gigantem ze spiżu, obrońcą Krety za czasów króla Minosa, który właśnie grotę Melidoni obrał sobie za swój dom... ale to już całkowicie inna historia...

czwartek, 21 lipca 2016

Statek minojski "Minoa"

Na samym końcu Starego Portu w Chania, tam gdzie znajduje się przystań jachtowa, stoją majestatyczne, kamienne doki poweneckie. Kiedyś było ich 23, dziś można ich naliczyć 10. W jednym z nich, należącym do odosobnionych trzech doków Moro, można zobaczyć rzecz niezwykle ciekawą: wierną rekonstrukcję statku minojskiego!

Tabliczka nad wejściem do wystawy na temat starożytnego i tradycyjnego stocznictwa.

Minojczycy swoją potęgę, a co za tym idzie rozwój całej cywilizacji, zawdzięczali intensywnym kontaktom handlowym z rozmaitymi ówczesnymi państwami w tym regionie Morza Śródziemnego. Kreteńskie płody rolne, takie jak oliwa, miód, wino, jak również wyroby z ceramiki, drzewo cyprysowe i jego żywica, opuszczały magazyny pałaców minojskich. Złoto, kość słoniowa i bezcenna miedź przywożono statkami na Kretę. Ta nieustanna i prowadzona na wielką skalę wymiana handlowa nie mogłaby się odbywać bez floty. A floty nie można było zbudować bez strzelistych drzew cyprysowych, które kilka tysięcy przed Chrystusem pokrywało gęsto całe terytorium wyspy, czego świadectwem jest egipska nazwa Krety: Zielona Wyspa. 

Na pierwszym planie model statku, a na drugim oryginał (skala 1:5).

Rekonstrukcja statku minojskiego datowanego na 1500 rok p.n.e. trwała 3 lata. Rozpoczęto ją w 2000 roku, w ramach projektu koordynowanego przez Kreteńskie Muzeum Morskie oraz Instytut Badań Starożytnego Okrętnictwa i Technologii. Badacze mieli trudne zadanie: do tej pory nigdy nie znaleziono wraku z tak odległej epoki (takiego odkrycia dokonano zimą 2016 roku u wybrzeży Turcji, w Zatoce Marmaris). Z tego powodu rekonstrukcję poprzedził długi okres badań opartych na pośrednim zbieraniu danych, głównie ze źródeł archeologicznych, jakimi były m.in. freski ścienne pałacu minojskiego z Santorini.

środa, 8 czerwca 2016

Chania - wenecka uwodzicielka

Kolejny wywiad z kolejnym gościem. Jest nim Edyta mieszkająca od 27 lat w Niemczech, która przyznaje otwarcie, że od 7 lat stała się Kretomaniaczką. Co gorsze, dała się zbałamucić weneckiej uwodzicielce. To właśnie o tym niebezpiecznym związku będziemy teraz rozmawiać.

Kolory Krety: Nie ma dla Ciebie pobytu na Krecie bez obowiązkowego odwiedzenia “weneckiej uwodzicielki”... i to co najmniej dwa, trzy razy. Zdradź nam o jakim miejscu na mapie Krety w taki sposób napisałaś w fejsbukowej grupie Kretomania. 

Edyta Szulik: Myślę, a nawet jestem tego pewna, że wszyscy wielbiciele Krety już teraz doskonale wiedzą, że chodzi mi o przepiękną, czarującą Chanię. Prawie każdy, kto ją chociaż raz zobaczył, musi do niej wracać, chociażby myślami czy wspomnieniami. Ja na szczęście należę do tych szczęśliwców, którym udaje się ją kilka razy w roku odwiedzać. Cóż..., w moim przypadku Chania to miłość od pierwszego wejrzenia, a jako, że w uczuciach jestem bardzo stała, to myślę, że to miłość na całe życie :)


Panorama Starego Portu i bohaterka wywiadu, Edyta Szulik. Fot. Roman Szulik.

Kolory Krety: Miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie miłość od pierwszego spotkania z Kretą. Kreteńska przygoda twojej rodziny zaczęła się od miejscowości Hersonisos koło Heraklionu. I jakie masz stamtąd wspomnienia?

Edyta Szulik: Moje wspomnienia z pierwszych wakacji na Krecie wcale nie są złe. Wręcz przeciwnie. Już wtedy byłam pod ogromnym wrażeniem tej wyspy, jej uroku, mieszkańców, jedzenia, klimatu... Mieszkaliśmy wtedy w hotelu “King Minos Palace", w którym to spotkaliśmy się z taką serdecznością personelu, jakiej do tej pory nie przeżyliśmy, podróżując po innych krajach. Tylko to miasto... czegoś mi tu brakowało.... Nie spełniało do końca moich wyobrażeń o prawdziwej Krecie, tej wyspie, która była kolebką kultury i cywilizacji...Tym miejscem, które sobie wyobrażałam, czytając grecką mitologię. Hersonissos to typowa miejscowość turystyczna. Jej układ przestrzenny skupia się na jednej głównej ulicy biegnącej wzdłuż wybrzeża, a dodatkową atrakcją jest biegnąca do niej równolegle, przy samej linii morza promenada. Ponieważ stoi tu sklep na sklepie, hotel na hotelu, a domów mieszkalnych praktycznie brak, widać, że jest to typowy twór turystyczny nastawiony na turystykę masową. Do tego jest tu bardzo głośno i tłoczno. Słychać tu więcej angielskiego, niemieckiego, rosyjskiego niż greckiego.... Jako że mieliśmy wynajęty samochód, mogliśmy poruszać się po wyspie i odkrywać inne miejsca jak Agios Nikolaos, zatoka Mirebello, Ierapetra, wyspa Chrissi, Rethymnon i wreszcie Chania. Tak, wtedy już wiedziałam, że moje następne wakacje to będzie... zachodnia Kreta, w rejonie Chanii.


Latarnia morska weneckiego portu w Chanii - symbol miasta. Fot. Roman Szulik.

Kolory Krety: Zgadzam się całkowicie z tym co piszesz. Tylko niektórzy turyści to lubią i w takich miejscach zostają, inni poszukują bardziej autentycznych zakątków. Zatem za drugim podejściem zakotwiczyliście już w rejonie zachodniej Krety?

Edyta Szulik: Tak, drugie nasze wakacje na Krecie,to już była Kreta zachodnia. Był to bardzo dobrze przemyślany wybór. Bardzo ważnym faktorem tego wyboru była oczywiście chęć przebywania w bliskości miasta Chania, które już przy pierwszej wizycie skradło nasze serca. Dużo też wtedy czytałam na temat Krety i przypomniałam sobie także ważne fakty historyczne. Zaintrygował mnie fakt, że to właśnie w tej części wyspy powstawały jedne z pierwszych osad! A miasto Chania pełniło rolę stolicy wyspy aż do 1971 roku. Poza przepięknym miastem Chania, region ten oferuje także w dużej części malowniczą, niezniszczoną przez człowieka przyrodę i stwarza wspaniałe warunki do aktywnego wypoczynku. Dlatego to właśnie tu postanowiliśmy spędzić nasze następne wakacje.

poniedziałek, 23 maja 2016

Muzeum Archeologiczne w Chania

Muzeum Archeologiczne w Chania mieści się w połowie długości głównej arterii przecinającej Stare Miasto, którą stanowi ulica Chalidon. Tam znajduje się były kościół katolicki pod wezwaniem świętego Franciszka. Założyli go na początku swojego panowania Wenecjanie, około XIV wieku. Stanowił on główną świątynię dużego monastyru Franciszkanów, który został zmieniony w meczet po zdobyciu miasta przez Turków w 1645 roku. Choć wejście do muzeum jest od samej tętniącej życiem ulicy, tabliczka informująca o godzinach otwarcia placówki jest tak mała i dyskretna, że nawet ktoś przechodzący tamtędy kilkakrotnie, być może wcale nie zauważy, że właśnie mija miejsce godne zwiedzenia. Oczywiście wszystkie przewodniki turystyczne, jak jeden mąż, wymieniają Muzeum Archeologiczne jako jeden z najważniejszych punktów na historycznej mapie miasteczka. 

Fasada z ostrym gotyckim łukiem wejścia do poweneckiej bazyliki świętego Franciszka.

Wchodząc do środka poczujemy przyjemną atmosferę: ciszę, rześki chłód oraz klimatyczne, rozproszone światło. Grube mury klasztorne odcinają wnętrze od zgiełku głównego deptaka oraz chronią przed gorącem panującym na zewnątrz. Światło dzienne wpuszczają nieliczne otwory okienne bocznej nawy. Główny jego snop penetruje wnętrze wchodząc z okrągłego otworu znajdującego się naprzeciw wejścia, wysoko pod żebrowanym sufitem nawy centralnej. Gablotki z ekspozytami również dodają miejscu nastroju swoim punktowym, halogenowym oświatleniem. Inne halogenowe punkciki ciągną się na całej długości centralnej nawy, na pierwszej krzywiźnie łukowatego sklepienia.

W głębi głównej nawy poświęconej okresowi rzymskiemu.
Klimatyczne wnętrze muzeum

Trójnawowa bazylika świętego Franciszka - w której króluje piękne gotyckie sklepienie żebrowe - jest wspaniałym otoczeniem i tłem dla różnorodnych eksponatów związanych z 5-tysięczną historią miasta Chania i regionu zachodniej Krety. Stała się ona muzeum 14 lipca 1962 roku. Ponownie odrestaurowano gruntownie jej zabytkowe wnętrze w latach 1977 - 1981. Wystawa obejmuje znaleziska datowane od neolitu do okresu rzymskiego (3500 p.n.e do III wieku n.e.). Jest ich tak wiele, że obecny dość mały budynek muzealny nie jest w stanie zaprezentować dużej części eksponatów, które od wielu lat są gromadzone w piwnicznej "przechowalni". Czekają one cierpliwie na otwarcie nowego gmachu, który jest budowany w dzielnicy Chalepa i niebawem będzie na ukończeniu.

Budynek przyszłego muzeum archeologicznego, zaprojektowany przez F. Bobotisa.

Zanim to się stanie, namawiam Was wszystkich na zwiedzenie obecnego muzeum. Potrzebujecie na to trochę czasu, gdyż i kolekcja jest bardzo bogata, i sam budynek jest równie ciekawy - nie wspominając o ogrodzie, w który można znaleźć kilka prawdziwych skarbów. Wystawa podzielona jest na dwie części: prehistoryczną (3 i 2 tysiąclecie p.n.e, mieszczącą się w przedniej części kościoła)  oraz historyczną (1 tysiąclecie p.n.e. do 2 wieku n.e., usytuowaną w jego głębi). Zwiedzanie zaczynamy z lewej strony od głównego wejścia. Tam znajdują sią najstarsze prehistoryczne znaleziska. Pochodzą one z jaskiń i grot zachodniej Krety, używanych w neolicie jako schronienie i miejsca religijnego kultu prehistorycznych ludzi. Idąc wzdłuż lewej, bocznej nawy, szybko dochodzimy do prehistorycznch artefaktów z czasów minojskich. Najciekawsze dla mnie okazały się: gustownie stylizowana minojska biżuteria oraz pieczęcie. Pieczęcie miały zastosowanie jako trwały podpis, jak również dowód wymiany towaru handlowego, a także przypuszcza się, że miały zastosowaniu przy spisach i liczeniu inwentarzu. Używano ich w czasie transakcji odciskając ich motyw na kawałkach gliny, glinianych tabliczkach lub powierzchni terakotowych naczyń, w których przechowywano i transportowano produkty żywnościowe takie jak: oliwa, miód, wino, a nawet solone ryby.

Pieczęcie minojskie (1600 -1200 r.p.n.e.)

Duże wrażenie zapewne wywrą na każdym również minojskie pogrzebowe sarkofagi. Najczęściej ozdabia je motyw ośmiornic o meandrujących, rekordowo długich mackach. Można dopatrzeć się również obusiecznych toporów lub geometrycznych rogów, przywołujących od razu na myśl minojski pałac w Knossos. Odkryto je, jak wiele innych przedmiotów, prowadząc prace archeologiczne na cmentarzach lub w pojedyńczych grobach minojskich. Te pierwsze leżały wokół miasta, a te drugie były rozsianych po kreteńskiej prowincji. Również na obszarze dzisiejszego miasta - w najwyższym jego punkcie: nadmorskim wzgórzu Kasteli - odnaleziono ruiny pałacu minojskiego i dziesiątki, jak nie setki, śladów życia i działalności Minojczyków.

Sarkofag minojski z charakterystycznym malunkiem przedstawiającym ośmiornice

Kolejnym punktem, gdzie warto się na dłużej zatrzymać to piękne rzymskie mozaiki, rzeźby i popiersia. Pochodzą one z prywatnych rezydencji i świątyń bogato wyposażanych przez Rzymian, którzy lubowali się w splendorze oraz kosztownych dziełach sztuki. Odkryto je głównie w Chania na wzgórzu Kasteli, w pobliskiej Apterze, Polirinni, Kissamos, świątyni Diktynna na półwyspie Rodopou, czy na południowym wybrzeżu Krety m.in.w Lissos i na wysepce Gavdos.

 Mozaika podłogowa znalezione w rezydencji rzymskiej na wzgórzu Kastelii, w Chania (2- 3 wiek n.e.)

Dionisos i satyr na rzymskiej mozaice (2-3 wiek n.e.)

Należy podkreślić, że duża część eksponatów pochodzi z darowizn - od mieszkańców oraz kolekcjonerów, którzy w różnych okolicznościach znaleźli się w posiadaniu rozmaitych, unikatowych przedmiotów. Rozpoczęta w latach '50 akcja promowania idei przekazywania muzeum archeologicznych przedmiotów, będących w rękach osób prywatnych, popłaciłą się. Dziesiątki mieszkańców Chania i okolic dołożyło swoją cegiełkę w stworzeniu dzisiejszej kolekcji, podarowując lokalnemu wydziałowi archeologicznemu bezcenne przedmioty. Ponadto, około 1500 eksponatów, umieszczonych w przybudówce po prawej stronie budynku muzealnego, podarowała miastu rodzina Mitsotakis (wywodząca się z Chania, kilkupokoleniowy ród greckich polityków związany z centralno-prawicową partią Nowa Demokracja) w 2000 roku. Natomiast kasyno Loutraki, znajdujące się na Peloponezie, w 2008 roku zdobyło na aukcji w Niemczech wspaniałą kolekcję starożytnych monet z Krety. Można ją oglądać w muzeum od 2011 roku.


Kolekcja numizmatyczna - darowizna kasyna Loutraki z Peloponezu.

Wychodząc do ogrodu klasztornego przeniesiemy się w czasy okupacji weneckiej i następującej po niej, tureckiej. To tu znalazła schronienie marmurowa misa fontanny weneckiej, będacej w tamtych odległych czasach główną atrakcją pobliskiego placu, zwanego dzisiaj Placem Eleftheriosa Venizelosa. Plac ten mieszkańcy Chania nazywają częściej Placem Santrivani - Placem Fontannowym - wywodzącym swoją nazwę od tureckiego słówka "sadırvan", czyli fontanna. Marmur "santrivani" ozdobiony jest nadgryzionymi przez ząb czasu płaskorzeźbami weneckich herbów rodowych oraz lwich głów świętego Marka, symbolu Wenecji.

Główna część fontanny weneckiej, "sitrivani".

Nieopodal stoi oparty o ścianę "prawie cały" lew wenecki, zamarły w połamanym na trzy części reliefie. Z jego dwóch stron znajdujaą się bogato zdobione weneckie, renesansowe portale wykute w jasnym piaskowcu. Boczna nawa kościoła podparta jest swoimi zewnętrznymi, kamiennymi wspornikami, przewidzianymi przez architekta budowli. Dodatkowo kilka współczesnych, metalowych wsporników odciąża strarą kamienną konstrukcję, dadając jej na pewno nie urody, ale poczucia stabilności i bezpieczeństwa.


Boczna nawa wsparta metalowymi belkami. W głębi lew świętego Marka.

Ostatnią rzeczą, o której wspomnę, to stojąca w rogu ogrodu ośmioboczna, turecka studnia. Każdy jej bok obramowany jest dwiema kolumnami, zbiegającymi się na górze ostrym łukiem. Tam wbudowane są białe, marmurowe tablice z napisami modlitw z Koranu. Cała bryła studni ma kształt minaretu i służyła jako miejsce rytualnych ablucji przed wejściem do meczetu.  W dolnej części każdego boku zostały zamurowane marmurowymi płytami miejsca, z których wypływała kranikami woda, ... szkoda, miło byłoby usłyszeć i dzisiaj jej melodyjny szum... mógłby się on stać kolejną atrakcją i to nie tylko tutaj, gdyż podobnych potureckich studni i ściennych ujęć wodu jest całkiem sporo w obrębie Starego Miasta... ale to już całkowicie inna historia...

W zaciszu muzealnego ogrodu. Turecka studnia- miejsce rytualnych ablucji.

niedziela, 15 maja 2016

Dolmadakia - winogronowe gołąbki

Co turyści zazwyczaj miło wspominają z pobytu na Krecie? Na pewno - między kilkoma klasycznymi rzeczami typu słońce, morze i plaża - smakowitą, lokalną kuchnię. Jedną z najbardziej ulubionych i typowych przystawek serwowanych w lokalnych tawernach są miniaturowe "gołąbki" - "dolmadakia". Robione są one na bazie liści winogron, ryżu i oczywiście wybornej oliwy kreteńskiej. Czas zabrać się do ich ugotowania po raz pierwszy w tym roku, gdyż przydomowe pergole i płoty z winoroślą właśnie ustroiły się w świeżutkie, soczystozielone listowie. Sezon na delikatne liście winogron właśnie się zaczął! A kto nie ma pergoli w zasięgu ręki, może zakupić liście winogron na lokalnym targowisku...

Liście winogron na straganie - 4E za ćwierć kilo!

"Dolmadakia" nie są trudne w przyrządzeniu, tyle co pracochłonne. Coś na zasadzie różnicy w preparowniu całkiem sporych, włoskich "ravioli", a ich malutkich krewnych, "tortellini". Proporcje między klasycznymi polskimi gołąbkami w liściach kapusty (w Grecji też popularne i zwane "dolmades"), a "liliputami" w liściach winogron, kształtują się mniej więcej w granicach 1:20. Poza tym jest jeszcze kilka kluczowych aspektów, o których trzeba wiedzieć przed przystąpieniem do żmudnego zawijania malutkich "dolmadakia". Pierwszym z nich to ryż. Wybieramy odmiany z zaokrąglonym ziarnem, który po ugotowaniu nie będzie ani zbyt sypki, ani posklejany na jednolitą masę. Najlepiej nadaje się do tego odmiana "karolina", dostępna w każdym supermarkecie. Drugim ważnym czynnikiem jest sposób gotowania. Dno garnka, w którym ściśle ułożymy "dolmadakia", jeden koło drugiego, trzeba wyłożyć kilkoma liśćmi winogronowymi - najlepiej tymi uszkodzonymi, nie nadającymi się do zawijania ryżu - aby nie przypalić spodniej warstwy "gołąbków". Ponadto liście winogron przed użyciem należy szybko zblanszować we wrzatku, aby nabrały elastyczności potrzebnej przy zawijaniu w nie ryż. Gołąbki układamy warstwami, a ostatnią przyciskamy płaskim talerzem o przekątnej 2 centymetry mniejszej niż przekątna garnka. Gotujemy je pod przykryciem na powolnym ogniu, aby ryż miał czas wchłonąć wodę, którą zalewamy gotowe gołąbki "złapane do garnka" na wysokość górnej warstwy.

niedziela, 8 maja 2016

Skruszone ośmiornice

Owoce morza, albo się kocha, albo obchodzi szerokim łukiem. Dla osób należących do pierwszej kategorii, Kreta na pewno ma wiele do zaoferowania. Nie raz spotkałam się z opinią, że przyjeżdża się tu na wakacje nie tylko, aby nasycić się słońcem, ciepłem i lazurowym morzem, ale również zaspokoić kubki smakowe wirtuozją dań na bazie owoców morza. Wody otulające Kretę - Morze Kreteńskie na północy i Libijskie na południu - obfitują w rozmaite ryby, głowonogi i skorupiaki. Zarówno wyrafinowane restauracje, jak i swojskie, klimatyczne tawerny, mają w swoich kartach dań szereg ciekawych propozycji... i to po relatywnie atrakcyjniejszych cenach w porównaniu z innymi krajami Europy, gdzie za owoce morza dość słono się płaci. 


Suszące się i kruszejące na słońcu ośmiornice.

Kropką nad "i" jest sam sposów przyrządzania - ma być prosto, szybko, bez udziwnień, tak aby wydobyć i wyeksponować smak jadalnych skarbów morskich. Każdy na tym polu ma swoje kulinarne tajemnice i triki. Kolory Krety podpatrzyły, jak "kruszeją" na słońcu świeżo złowione ośmiornice, które znajdą swoje przeznaczenie na talerzach restauracji Antigony. Lokal ten słynie ze swojej zupy rybnej, zwanej "kakavia", oraz innych darów Posejdona. Znajduje się na samym końcu deptaka Starego Portu w Chania, tuż przy weneckich dokach Moro, gdzie właśnie został nakręcony poniższy filmik.


To co udało się dowiedzieć w czasie krótkiej rozmowy z kucharzem tego lokalu, to informacja, że ośmiornice wiszą na słońcu przez dwa dni. Siadające na nich muchy nie przeszkadzają, gdyż po

sobota, 23 kwietnia 2016

Hippisowska Matala

Matala to kolejne miejsce na Krecie o niesamowitej historii. Mitologia podaje, że sam Zeus przybył właśnie tutaj pod postacią białego byka z uprowadzoną na swoim grzbiecie Europą. Prehistoria i historia zostawiły bardziej namacalne ślady. Do dziś w Matali można oglądać wykute w wapiennej skale liczne groty będące śladem egzystencji ludzi z ostatniego okresu kamienia, neolitu, czyli sprzed 5000 - 2600 lat p.n.e.! Grotami tymi zainteresowali się następnie Rzymianie, którzy od I wieku przed nasza erą do IV wieku naszej ery sprawowali kontrolę nad Kretą. Rzymska stolica wyspy znajdowała się niedaleko Matali, w Gortynie. Matala była portem Gortyny, a w tutejszych grotach grzebano zasłużonych Rzymian.


Groty zapełniły się życiem, muzyką, śmiechem i kolorami, gdy w latach 6o-tych zostały odkryte przez pierwszych turystów przybyłych na Kretę. Takie nietypowe miejsce od razu spodobało się beatnikom, a później hippisom. Mogłoby się wydawać, że tu znaleźli swój wymarzony skrawek ziemi, gdzie mogli "wracać do korzeni", łączyć się z "Matką Naturą", medytować oraz cieszyć się wolnością i swobodą. Nic bardziej mylnego. Choć dziś sprzedaje się historyjki o szczęśliwych i beztroskich hippisach z Matali - którzy stali się tak dużą atrakcją wyspy, iż przyciągnęli innych turystów i pobudzili rozwój tej malutkiej, rybackiej wioski - rozwój sytuacji doprowadził do dalekiego od happy endu końca.



Dla wiekszości tubylców hippisi byli prawdziwym widowiskiem -

piątek, 15 kwietnia 2016

Siedmionoga Postna Baba

Okres postu przed Paschą, czyli grecką Wielkanocą, jest długi. Trwa 49 dni, które stanowią aż 7 tygodni! Nie na darmo nosi nazwę Wielkiego Postu, co oznacza odstawienie z diety nie tylko mięsa, ale również całkowity zakaz jedzenia wszystkich produktów pochodzenia zwierzęcego: serów, jajek, masła, mleka. To samo dotyczy słodyczy. Jakby i tego było mało, tradycja wpisuje na czarną listę także oliwę z oliwek i wszystkie potrawy ją zawierające. Plus abstynencja: od starożytności Grecy wiedzą, że nie pija się wina, gdy na stole nie ma oliwy. Kropką nad "i" jest również zalecana na ten okres wstrzemięźliwość seksualna ...

   Grecki kalendzarz na Wielki Post. Źródło: www.eirinika.gr.

Aby nie pogubić się w rachunku i każdego dnia mieć przypomnienie o poście oraz modlitwie, Grecy stworzyli sobie bardzo oryginalny kalendarz wielkopostny. Wcale nie papierowy - gdyż o papier w dawnych czasach było pewnie bardzo trudno - ale zrobiony z solnego ciasta! Jak wygladał? Jak siegmionoga kobieta - każda jej noga przypadała na jeden tydzień Wielkiego Postu. 

Bezustna, ale za to siedmionoga Baba Postna. Źródło: www.pakispetretzikis.com.

Siedmionoga Postna Baba ma oczywiście swoje imię: "Kira Sarakosti" (gr. κύρα -  jejmość, pani, matrona, dziedziczka, arystokratka; Σαρακοστή - Wielki Post). Jej głównym atrybutem jest krzyż - znajduje się on albo na głowie, albo na piersiach, a czasami w miejscu ust. Jej ręce są zawsze skrzyżowane. W ten sposób przypominając, że trzeba się w ten szczególny czas oddać modlitwie. Nie ma ust! Wiadomo, w Wielki Post im mniej się je tym lepiej. Niektórzy mówią, że ta symblika ma również przypominać kobietom, aby wstrzymywały się od plotkarstwa... Jednak najważniejsze są nogi. Odrywa się je po kolei, co tydzień, w sobotę. Postna Baba ostatnią nogę "straci" w Wielką Sobotę - w dniu, gdy kończy się drakoński Post. 

Baba Postne wykonana przez przedszkolaków - na sukni "ściąga", co można jeść.
Źródło: http11nipchiou.weebly.com.

Jeśli chcecie sami wykonać taki kalendarz, nic trudnego. Zagniatamy ciasto z mąki, soli i wody w proporcjach 3:1:1. Można dodać odrobinę oliwy. Przepis oraz wykonanie zademonstruje grecki "masterchef" oraz autor programu Kitchen Lab, Akis Petretzikis.



"Kira Sarakosti" - wykonanie.

sobota, 9 kwietnia 2016

Kreta według kreta24.pl

Firma kreta24.pl, oferująca na rynku polskim najlepsze kreteńskie produkty, jest owocem wielkiej fascynacji Kretą. To przykład, jak z marzeń rodzą się nietuzinkowe przedsięwzięcia oraz jak pracę można połączyć z hobby. To również historia wielu wspaniałych, polsko-greckich przyjaźni. Poznajmy Kretę według kreta24.pl.

Kolory Krety: Kto stoi za kreta24.pl?

Tadeusz GruszczyńskiZa marką kreta24.pl stoję przede wszystkim ja osobiście, mój wieloletni wspólnik Mariusz (od kilkunastu lat prowadzimy działalność w branży IT) , a w niektórych kwestiach pomaga rodzina i znajomi. Pomysł zrodził się niecałe cztery lata temu, kiedy poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy się w czasie wakacji z Dimitriosem - rodowitym Kretyńczykiem. Od tamtej pory pomagamy sobie wzajemnie. On w okresie zimowym pomaga nam na Krecie, a my w sezonie letnim proponujemy wypoczynek w jego hotelu pomijając pośredników.


Najlepsze z Krety. Fot.: kreta24.pl.

Kolory Krety: Najszlachetniejsza oliwa z Kolymbari, kreteński czystek i inne dobroczynne zioła z Białych Gór, wspaniałe kosmetyki na bazie oliwy i lokalnego aloesu... to tylko niektóre produkty w ofercie kreta24.pl. Czym kierujesz się przy wyborze produktów?

Tadeusz Gruszczyński: Jakość i odpowiedni dobór produktów to priorytet. Jednak zanim zaczniemy współpracę z jakimkolwiek producentem, spotykamy się z nim na miejscu. To bardzo ważny element naszego biznesu, jakby na przekór dzisiejszym czasom, w których biznes najczęściej staje się bezosobowy. Dla kreta24.pl internet jest tylko formą nawiązania kontaktu, ale najważniejsi są ludzie, poznawanie siebie nawzajem. Zgodnie z tą zasadą znam osobiście wszystkich swoich dostawców. Zawsze są to producenci i nie korzystamy z pośredników. Asortyment dobierany jest w ten sposób, aby produkty w swoich kategoriach nie konkurowały ze sobą. Tak na przykład jesteśmy dystrybutorem Biolea - to oliwa klasy premium oraz Minos/Minos Bio - bardzo wysoka jakość do oferowanej ceny. A ostatnio dołączyła marka Physis 0.2, przeznaczona dla klientów, którzy przy wyborze oliwy kierują się niską kwasowością. 

Kolory Krety: Łatwo prowadzi się biznes z Kreteńczykami?

Tadeusz Gruszczyński: Może to dość dziwne dla naszego polskiego biznesu, ale nie zawsze łatwo jest nawiązać współpracę handlową z producentami z Krety. Na przykład o dystrybucję Biolea staraliśmy się 2 lata. Producent ten - rodzinna firma z pięciopokoleniową tradycją i wręcz ekstremalnym podejściem do zagadnień związanych z naturą i ekologią - z wielką starannością dobiera swoich partnerów. Musieliśmy się wykazać, że nie jesteśmy tylko firmą typu „kupić-sprzedać”, a mamy sporą wiedzę na temat „złota Krety”, aspektów związanych z ekologią oraz że potrafimy umiejętnie przekazać klientom korzyści zdrowotne, które oferuje ten produkt. W 2014 roku dowiedliśmy swoje zaangażowanie zdobywając złoty medal za Biolea Nerantzio na największych targach żywności ekologicznej w Polsce, “Natura Food i Be Eco” w Łodzi. Dopiero od tego wydarzenia oficjalnie staliśmy się wyłącznym partnerem Biolea w naszym kraju.


Złota medalistka - oliwa Biolea Nerantzio. Fot.: kreta24.pl.

Kolory Krety: Gratuluję tak ważnego wyróżnienia. Zatem wytłumacz nam, czym wyjątkowym charakteryzuje się oliwa Biolea Nerantzio i czy jest ona produktem numer jeden kreta24.pl.

czwartek, 31 marca 2016

Piramidy z Potamidy

Jem "kalitsouni me chorta" - świeżutkiego pieroga kreteńskiego nadziewanego szpinakiem i lokalną zieleniną. Sprzedaje je malutki lokalik wyspecjalizowany w tych kreteńskich specjałach. Miejsce to znają tylko lokalni, gdyż jest dobrze schowany z boku główego wejścia do Urzędu Miejskiego w Chania. Dla zabicia czasu sięgam po jakieś niewielkie czasopismo leżące w rogu kontuaru, przy którym na szybko konsumuje się przed pracą "kalitsouni" zawsze popijając zimną wodą i zazwyczaj pierwszą poranną kawą. Tytuł czasopisma to: "Kreteńska Panorama" (Κρητικό Πανόραμα). Przekartkowuję całkiem gruby tom wydany na porządnym kredowym papierze. Wszystko ciekawe, ale najbardziej rzucają mi się w oczy fotografie jakiś przedziwnych skał w formie stożków. Czasu na czytanie nie ma. Zapamietuję tylko, że to Potamida. Postanawiam wszystko sprawdzić "internetowo" w wolnej chwili, w domu. 

Potamida słynna ze swoich białych "piramid".
  
Po czasie okazuje się, że mam szczęście. Potamida leży 8 kilometrów od Kissamos na trasie do Elafonissi, którą przejechałam kilka razy w życiu. Zakodowuję sobie, że dziwne formacje - nazywane lokalnie "komolithi" - znajdują się po lewej stronie jadąc z Kissamos. Podobno są widoczne z drogi przecinającej wioskę Potamida. Niestety, już na miejscu, niczego nie dostrzegam zerkając znad kierownicy. Muszę zasięgnąć jezyków po zorientowaniu się, że wioska Potamida powoli zostaje w tyle. Jakiś facet reperujący traktor kieruje mnie  z powrotem i informuje, że mam skręcić przy budynku szkoły. Tam już jest tylko jedna droga, z której na pewno zobaczę białe zbocza przedziwnych formacji przypominajacych skały Kapadocji.

piątek, 25 marca 2016

Dorsz na Zwiastowanie


25 marca to dla Greków dzień świąteczny. Świętowany nawet podwójnie: obchodzony jest narodowy Dzień Niepodległości, a kościół prawosławny celebruje Zwiastowanie Pańskie.

Obraz zwiastowania w kościele Evangelistria (pw. Zwiastowania NMP) na Chalepie.

Ze Zwiastowaniem łączy się ciekawy zwyczaj jedzenia smażonego dorsza (gr. μπακαλιάρος, wym. bakaliaros). We wszystkich tawernach, nie tylko tych wyspacjelizowanych w potrawach z ryb i owoców morza, serwuje się dziś tę rybę jako danie główne i "obligatoryjne". A dorsz wcale nie powinien być świeży, dopiero co wyłowiony z morza, a solony – taki, który przeleżał długi czas obsypany grubymi ziarnami soli morskiej. Podobno smaczniejszy jest ten z kręgosłupem i kilkoma ośćmi, niż w formie filetu. Przyrządza się go w złotej panierce, a obowiązkowo musi mu towarzyszyć "skordalia", czyli pasta czosnkowa.

Smażony dorsz i pasta czosnkowa (bakaliaros skordalia) w całej swojej prostej okazałości.

Dlaczego dorsz? Otóż w okresie Wielkiego Postu religia zezwala tylko dwa razy spożyć mięso – w dniu Zwiastowania Maryji Panny oraz w Niedzielę Palmową. Oczywiście pod pojęciem mięsa ma się

sobota, 19 marca 2016

Europejskie Muzeum Roku 2016?


Muzeum Typografii w Chania nominowane do EMYA 2016.


źródło: kwartalnik literacko-kulturalny LiryDram nr.10
tekst i fotografie: Joanna Wypych



Nadarza sie wspaniała okazja, aby przedstawić Muzeum Typografii w Chania - miejsce jedyne w swoim rodzaju, ale wciąż mało znane wśród osób odwiedzających Kretę. Muzeum to otrzymało z końcem 2015 roku nominację do nagrody Europejskie Muzeum Roku (EMYA). Nagrodę tą przyznaje od 40-u lat Europejskie Forum Muzeów działające pod aspicjami Rady Europy. Zwycięzcę tegorocznej edycji konkursu, wyłonionego z prestiżowego grona 49 kandydatów z 24 krajów, poznamy podczas ceremonii, która odbędzie się 9 kwietnia w Hiszpanii.

Od lewej Marlena Zynger i Elia Koumi.

Jak to się stało, że Muzeum Typografii - czyli pismiennictwa, druku i drukarstwa - spotkało się z tak dużym uznaniem nie tylko ekspertów, ale i pozostawia wielkie wrażenie na każdym odwiedzającym. Kluczowe stały się: innowacyjność, wizja, pasja i współpraca. To one pozwoliły prywatnej kolekcji przybrać dzisiejszy kształt i stać się nie tylko miejscem ekspozycji unikatowych zbiorów, ale również całej gamy działań na polu edukacji, promowania literatury i sztuki oraz dziedzictwa kulturowego.


Muzeum Typografii w Chania działa od 2005 roku. Jego powstanie w największej mierze można zawdzięczać założycielom lokalnej gazety "Haniotika Nea" (Χανιώτικα Νέα), Yiannisowi i Eleni Geredakisom. To oni - całe życie związani z lokalną prasą i dziennikarstwem - widzieli ogromną potrzebę zachowania i zaprezentowania wspaniałego, i zmieniającego się w szalonym

czwartek, 10 marca 2016

Serowy tydzień

Przed nami kilka dni ostatniego tygodnia karnawału. Uprzedzam, będzie się działo! Kto nie ma jeszcze przebrania, to najwyższy czas, aby go skompletować i zdążyć na największą kreteńską paradę karnawałową organizowaną corocznie w miasteczku Rethimno. Wszyscy wiemy, na czym polega karnawałowa zabawa nazywana w Grecji również Apokries. Tańce, hulanki, swawola, maski i przebrania - oczopląs i totalny zawrót głowy. Przypuszczam jednak, iż pewnie mało kto z was słyszał, że trzy tygodnie karnawałowe należą do tak zwanego Przedpościa. Jest to okres, który ma nas przygotować do Wielkiego Postu i który podzielony jest na trzy tygodnie. Szkopuł tkwi w tym, że kościół rzymskokatolicki zniósł Przedpoście w 1969 roku i w ten sposób Karnawał nabrał całkowicie świeckiego charakteru. W obrządku ortodoksyjnym, choć nadal istnieje, nie można powiedzieć, że jest bardzo przestrzegane. Przypuszczam, że tylko Grecy "starej daty" wiedzą, że pierwszy tydzień Przedpościa nazywany jest "zapowiadającym", drugi: "mięsnym" - bo tu wypada Tłusty Czwartek (Tsiknopempti) - a trzeci i ostatni: "serowym". 


Czym Kreta bogata!

Prawosławie radzi, aby przez ten ostatni tydzień w naszej diecie królował nabiał i sery, które będąc lżejszym białkiem zwierzęcym niż mięso, stopniowo przygotują nas do przejścia na postną dietę.

poniedziałek, 7 marca 2016

Falassarna - Balos piechotą

Grecki Klub Górski ze swoim lokalnym oddziałem w Chania (założony notabene w 1930 roku) organizuje co tydzień wędrówki po mniej lub bardziej dostępnych trasach zachodniej Krety. Jest w czym wybierać: gór, wąwozów, płaskowyżów, jaskiń i nieprzetartych ścieżek i traktów - nie wspominając o europejskim długodystansowym  szlaku pieszym E4 - jest w tym regionie pod dostatkiem. Na 6 marca 2016 roku Klub zaplanował przejście wspaniałego odcinka łączącego bajeczną plażę starożytnej Falassarny z jeszcze bardziej widowiskową laguną Balos. Zarówno Falassarna, jak i Balos, to miejsca wyjątkowe jeśli chodzi o bioróżnorodność i spotykane tam gatunki endemiczne. Nic dziwnego, że są objęte ogólnoeuropejskim programem ochrony Natura 2000.

Początek trasy.

Frekwencja tego dnia dopisała. Pogoda również. Stu dziesięciu uczestników - członków klubu, ale i osób niezrzeszonych, będacych często na tego typu imprezie po raz pierwszy - pokonało 9- kilometrowy odcinek w około pięć i pół godziny. To dokładnie tyle, ile widniało na tablicy informacyjnej ustawionej na początku tej trasy (w skali trudności od 1 do 6 oznaczonej na 3). 

Trzeci stopień trudności. Dystans: 9 km. Czas marszu: 5-6 godzin.

Wyprawa była dla Klubu również okazją, aby sprawdzić stan szlaku i jego oznakowania. Malowano nowe oznaczenia na kamieniach i skałach piękną, błękitną farbą. Wbijano metalowe pręty widoczne z większej odległości. Usuwano kamienie oraz gałęzie krzewów tarasujących przejście. Sprawdzano linki pomocnicze zainstalowane w dwóch najbardziej karkołomnych punktach. Ostatni raz, gdy szła tamtędy tak duża grupa ludzi, również pod opieką Klubu Górskiego z Chania, miał miejsce trzy lata temu, w 2013 roku. 


Odświeżenie oznakowania szlaku.


Błękitny kolor prowadzi traperów między Falassarną a Balos.


Metalowe żerdzie dopełniły oznakowania na skałach.

Bardzo udana impreza, tym bardziej, że po marszu można było rozłożyć się w słońcu na plaży i popływać w krystalicznej, choć bardzo zimnej o tej porze roku, wodzie laguny Balos. I nietaktem byłoby niewspomnienie o koledze ze szlaku, któremu chciało się taszczyć kilka butelek wspaniałego, tegorocznego, różowego wina z winiarni w Anoskeli. Było ono wspaniałym dopełnieniem postoju i chwili relaksu na plaży Balos, tym bardziej, że do wina z miejsca znalazło się wiele smacznych "składkowych przegryzaczy". 


Dla kogo woda nie była za zimna, ten relaksował się "na mokro".


I znalazł się czas na małą kosumpcję ;-)

Również przekazuję podziękowania i wielkie brawa dla Klubu Górskiego z Chania (Ελληνικός Ορειβατικός Σύλλογος Χανίων - ΕΟΣ Χανίων, www.eoshanion.gr)! Na zakończenie mam przyjemność przedstawić kolejny filmik z serii Kolory Krety uwieczniający kilka chwil z tej wiosennej eskapady.


poniedziałek, 29 lutego 2016

Degustacja kreteńskich win

Dziewiąte targi win kreteńskich "OiNotika 2016" powoli dobiegają końca! Tydzień temu pierwsza ich część zorganizowana w miasteczku Chania zakończyła się pełnym sukcesem. Druga część wciąż jest w toku, a gości ją stolica Krety: Heraklion. Warto w tym miejscu przypomnieć, że tutejsi producenci win zawsze byli kilka kroków przed tymi z pozostałych regionów wyspy. Co więcej, to właśnie oni zainicjowali utworzenie siatki kreteńskich winiarzy i winnic działającej pod nazwą "Wines of Crete".



"OiNotika" to impreza bardzo miła. Którz nie lubi degustowania wina - tym bardziej rzadkiej okazji jednoczesnego spróbowania trunków od ponad dwudziestu producentów i różnych roczników! Impreza także potrzebna dla lokalnego i międzynarodowego biznesu. Właściciele restauracji, sklepów z alkoholami, hoteli mogą wybrać pozycje, które pojawią się na tegorocznej listach win w ich lokalach. Impreza również o walorach dydaktycznych, gdyż można było wziąć udział w mini-seminarium na temat sztuki degustacji, podpatrzeć zawodowych sommolierów przy pracy oraz porozmawiać z przedstawicielami, a nawet właścicielami posiadłości specjalizujących się w produkcji lokalnego wina.


Oto kilka spostrzeżeń i "pierwszych lekcji" wyniesionych z tegorocznych targów. Po pierwsze, bezpłatny wstęp był dobrym

sobota, 20 lutego 2016

Wystawa win OiNotika 2016

Już za moment rusza dziewiąta edycja wystawy win kreteńskich OiNotika 2016 (ΟινοΚρητικα 2016) organizowana dorocznie przez Wines of Crete. W tym roku dwadzieścia sześć winiarni z całej Krety przez dwa dni zaprezentuje swoje wybrane roczniki, które można będzie również degustować. Trzeci dzień wystawy ma charakter zamknięty i zarezerwowany jest dla samych wystawców oraz firm zajmujących się sprzedażą i eksportem win. Impreza odbędzie się w weneckim porcie Chania w historycznym budynku Wielkiego Arsenału, w którym mieści się obecnie Centrum Architektoniki Śródziemnomorskiej.  



Ponieważ wyspa jest dość duża, a osiągnięcia kreteńskich trunków na międzynarodowych konkursach winiarskich coraz bardziej zachecające - tak jak rosnące zainteresowanie samych Kreteńczyków ich lokalnym, butelkowanym winem - impreza odbywa się z tygodniowym odstępie czasowym zarówno w zachodnim i wschodnim krańcu Krety: w Chania i w Heraklionie. 



Co można powiedzieć o winie z Wyspy Słońca? Na pewno, że w przeciągu 70 lat włożono w nie wiele serca, pracy i wysiłku. Sam klimat, podłoże oraz ukształtowanie terenu, zawarte w jednym

niedziela, 7 lutego 2016

Tłoczenie oliwy w Anoskeli

Oliwa to zielone złoto Krety. A w zachodniej Krecie roi się od jego kopalń. Praktycznie każda rodzina ma co najmniej jedną, albo choć dostęp do małej żyły złota: na przykład przed domem, albo w ogrodzie. Prawdziwe zagłębie znajduje się między Chania, a Kolymvari - na równinie i pogórzu Białych Gór. Stąd pochodzi jedna z najlepszych oliw Krety, Europy i świata. Nie na darmo chroni się ją unijnym znakiem pochodzenia PDO, którego najistotniejszym elementem jest wykazanie szczególnych uwarunkowań naturalnych wpływających na charakterystykę i wyjatkowość produktu. Od listopada do lutego tamtejsze drogi wiejskie roją się od wyładowanych workami pick-upów, a w bezdeszczowe dni ludzi krzątających się jak pszczoły w oliwnych gajach. Gdybyście byli wtedy na Krecie, koniecznie musicie wstąpić do jakiejś tłoczni oliwy, aby zobaczyć na własne oczy, jak pozyskuje się kreteńskie złoto.


W drodze do Anoskeli przez zagłębie oliwne regionu Kolymvari.

Osobiście polecam Wam odwiedzenie w tym celu wspaniałego miejsca - posiadłości Anoskeli niedaleko Kolymvari. Tam, w zimowych misiącach, nie tylko zobaczycie cały proces tłoczenia oliwy, ale również będziecie mogli posmakować wybornych win produkowanych od niedawna przez właścicieli posiadłości Anoskeli, rodzinę Mamidakis. Oliwa produkowana przez nich od 30 lat jest z najwyższej półki. Świadczą o tym liczne certyfikaty jakości, znak pochodzenia PDO oraz międzynarodowe wyróżnienie: srebro dla oliwy Extra Virgin w 2013 w konkursie w Nowym Jorku oraz trzy srebra zdobyte w ostatnich latach w kategorii oliwy bilogicznej we włoskiem Międzynarodowym BIO Konkursie w Citta di Andria. Podobnie jest z ich winami sprzedawanymi pod etykietą "Ano Playa" - jeszcze "raczkującymi", a już pięciokrotnie nagrodzonymi (w największym berlińskim, azjatyckim i światowym konkursie win "DECANTER").


Napisy same za siebie mówią.

Tłocznia oliwy Anoskeli S.A. obsługuje własne potrzeby producenta (około 3.000 drzew oliwnych na 17 hektarach) oraz ponad stu